Kołtun a sprawa polska
Kołtuny to była plaga. Lekarze europejscy przez 400 lat szukali sposobu, by pozbyć się tej przypadłości uważanej za chorobę. Przez myśl im nie przeszło, że wystarczy myć i czesać włosy...
W piśmie „Biesiada Literacka” z 1883 r. czytamy formułę magiczną wypowiadaną przez zamawiaczy „ludu ziemi łukowskiej” w celu wypędzenia kołtuna: „Nie ja lekarz, Pan Bóg lekarz, Ciebie boli, Ty wyrzekasz, Wyleź z głowy w pierś, Z piersi w brzuch, Z brzucha w kości, Z kości w golenie, Z goleni w stopy, Z stóp w palce, A z palcy na sto łokci w ziemię, Czy pomoże czy nie pomoże, Zapłać nieboże, W imię Ojca i Syna...”. Zapiski o kołtunie powstawały już w XVI w. To wówczas rektor Akademii Zamojskiej Wawrzyniec Starnigeliusz opisywał chorobę kołtunową w liście do profesorów uniwersytetu w Padwie: „Łamie kości, naciąga członki, rzuca się na stawy, ciało zniekształca i wykręca, powoduje narośle i guzy, robactwo sprowadza i masami tegoż tak głowę zanieczyszcza, że w żaden sposób nie da się potem do porządku doprowadzić. Jeśli się włosy obetnie, wówczas materia ta i jad rozchodzi się po całym ciele i zaatakowawszy je, dręczy głowę, nogi, ręce, wszystkie członki, wszystkie stawy, wszystkie części ciała prześladuje. Dowiedzioną jest rzeczą, że ci, którzy pozbyli się takiej plątwy, zapadają na oczy albo cierpią niewymowne męki, gdy choroba spłynie na inne części ciał”.
Wierzono w owych czasach, że kołtun jest objawem niebezpiecznej choroby....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta